Archiwum 15 sierpnia 2005


sie 15 2005 upadek
Komentarze: 6

w sobote uderzylismy ekipa do pubu, wieczor uplywal upojnie, muza byla calkiem przyjemna nawet parkiet sie znalazl. wracajac z toalety uslyszalam znajome dzwieki a mianowicie poczatek Whenever, Wherever, zaczelam przeciskac sie w strone parkietu liczac ze zastane tam reszte ekipy. dotarlam tam bez szwanku ... moja siostra jednak nie miala az tyle szczescia, zmierzajac w strone parkietu poslizgnela sie na schodkach i wypieprzyla sie tak porzadnie ze rozciela sobie lokiec i poobijala generalnie, upadek byl tak widowiskowy ze az wyskoczyla ze swoich szpilek a ja pomoglam jej sie pozbierac. tak sie oto skonczyl nasz niestety krotki wypad na miasto. Siostra doszla juz do siebie, twierdzi ze caly ten niefortunny wypadek to wina rozlanego na schodach piwa ja jednak sklaniam sie ku innej wersji, za duzo piwa wlanego w siebie. czytam teraz ksiazke irlandziej autorki w ktorej opisane sa nocne eskapady dziewczat do klubow, powiedzmy ze to co nam sie przydarzylo jest mocno ponizej przecietej w rankingu ich upokarzjacych przygod.

m!lla : :