sty 25 2005

metody


Komentarze: 8
ostatni dzien przed egzaminem uplynal mi nader przyjemnie. zaliczylam basen z Piotrkiem, pozniej w domu bardziej wyuzdane formy rekreacji. obstaiwam ze jutro beda mnie bolec nogi i plecy, ciekawe po ktorym sporcie. nastepnie byl obiad, sjesta, odbyla sie prasowka, malowanie paznokci, suszenie ich, podwieczorek, teraz bedzie kolacja i jakos dziwnym trafem nie starczylo mi czasu na nauke, a juz i tak darowalam sobie francuski zeby sie przypadkiem nie przeciezac. jesli mam tusz w drukarce to istnieje szansa ze zdam ten egzamin, plusem jest to ze czuje sie wypoczeta i zrelaksowana moze jest to sposob na zdanie egzaminu, we will see
 
m!lla : :
26 stycznia 2005, 12:26
Ja dzień przed egzaminem zachorowałem na grypę żołądkową. Pół dnia wymiotowałem tylko po to, żeby przez pozostałe pół umierać w pracy. Byłem zmęczony, wypluty, blady, nieogolony i maksymalnie spięty. Zdałem na pięć. Wnioski? Pewnie oblejesz...
26 stycznia 2005, 09:37
Inaczej być nie może;)
26 stycznia 2005, 09:25
zawsze jak czytam twoje notki chce mi sie smiac, masz taki inny styl pisania niz wszyscy- a ten styl mnie rozbraja :) Powodzenia na egzaminie!
25 stycznia 2005, 21:55
ja gdy stoje przed wyborem uczyć się czy może wyjść na spacer przeczytać książkę, albo obejżeć film..rzadko wybieram to pierwsze..a jesli juz to na krótko...powodzenia na egzaminie :)
paulita
25 stycznia 2005, 21:49
moze skorzystam z twoich sposobow??... daj tylko znac czy zdalas:P
www.janemo.prv.pl
25 stycznia 2005, 21:08
nio tak ja bym tez musiala pomalowac paznokcie i takie tam
25 stycznia 2005, 20:54
Lubie Twoje podejście... Pełen luz i do przodu:D
cooshtee
25 stycznia 2005, 20:30
Sposobem to i jeża da się wyruchać;)

Dodaj komentarz