Archiwum wrzesień 2004


wrz 28 2004 klamca
Komentarze: 13

zarty zartami (poprzednia notka) ale tak naprawde to troche mi wstyd... dzis dzwonie do babki, pytam czy znalazla esej a ona mowi ze mi wierzy ze go oddalam i sie pyta co mialam z egzaminu.... mowie ze 4 (zgodnie z prawda !!!) no a ona to ma pani ta czworke na koniec. w pon ide po wpis. znajomy z grupy tez wciskal ten kit i musi oddac prace w poniedzialek, nie ma sprawiedliwosci. jestem zla kobieta.

 

m!lla : :
wrz 27 2004 hahaha
Komentarze: 6
brak ostatniego wpisu. plan dzialania: wciskam babie kit ze oddalam esej w maju i teraz przyszlam po wpis. liczylam na jej litosc i lenistwo (juz 100 gownianych prac przejrzala). zamiast tego dostalam jej numer telefonu. kazala zadzwonic nastepnego dnia po rzekomym przeszukaniu swojej chaty. no i dzis dzwonie a ona mowi ze go znalazla ..... esej ktorego nigdy nie bylo. zartowalam. musze to gowno pisac.
 
 
m!lla : :
wrz 21 2004 sutki
Komentarze: 6
od poniedzialku bede wystepowac w filmie pt. "poszukiwacze zaginionych wpisow". zamiast ciagle pracowac (az 11 dni) musze wkoncu zamknac sejse, bo to juz wcale nie jest smieszne. bylam wczoraj na imprze w akademiku ... kultowym przedmiotem stal sie prezent jubilatki : absolutnie unikatowy lancuszek sluzacy do polaczenia sobie sutkow.... coz, na niej tego nie mialam okazji podziwiac ale moi kumple chetnie spinali sobie tym bardzo rozne czesci ciala.
 
 
m!lla : :
wrz 16 2004 kariera
Komentarze: 5

wczoraj siedzac przy kompie rozsylalam z nudow cv.... no i dzis juz caly dzien przepracowalam (szybki odzew)tak tak milla przodowniczka pracy, jeszcze tylko 6 dni stania na promocji "sami swoi" i znow bede sie lenic. a wogole coz za zbieznosc z moim nazwiskiem, moze dlatego mnie wybrali hyh najfajniejsze jest to ze pracujac nie ma sie czasu myslec o bzdetach, moze i powinnam miec wyrzuty za wczorajsze wybryki no ale ... po prostu nie mam czasu sie tym zamartwiac, swietne wyjscie.

 

m!lla : :
wrz 16 2004 upsss, I did it again
Komentarze: 7

a zapowiadalo sie takie nudne wyjscie.... powiedzialam Piotrkowi ze : napewno odliczy sie malo osob, wroce wczesnie, bede malo pic bo nie chce miec kaca... i inne jak sie okazalo klamliwe stwierdzenia. wrocilam o 6 rano, na kacu po konkretnej imprze. momentem kulminacyjnym wieczoru byl moj upadek .... siedzielismy z kolega na barierce i spijalismy browary, rownowaga zostala zachwiana (przypuszczalnie moja gestykujacja) polecielismy w tyl na beton (dosc wysoko bylo) i kolejny raz okazalo sie ze jestem superbohaterka i cudem uniknelam powazniejszych obrazen (on tez) 

 

m!lla : :